4 komentarze

  1. Dorota
    2019-07-27 @ 21:54

    Spora dawka informacji .
    Ja, gdy dostaję zamówienie na kartkę, mam pustkę w głowie. Nie wiem kompletnie od czego zacząć. I zwlekam, czekam..
    Ale gdy już zacznę, pomysły pojawiają się jeden za drugim😉
    Dlatego mówi się, żeby nie wyznaczać sobie długich terminów do realizacji zadań.
    Ponieważ i tak siadamy do nich na ostatnią chwilę.
    Więc można spokojnie skrócić terminy oczekiwania do minimum.
    Wtedy siadamy i działamy, a nie narzekamy, że nie mam motywacji.
    Dzięki za wpis.
    Teraz wiem, że to nie brak motywacji, tylko zbyt dużo czasu na dane zadanie nas spowalnia.

    • Monika Wierzchowiecka
      2019-07-27 @ 22:51

      Ha! No widzisz? Też byłam zaskoczona jakie to oczywiste. Teraz – kiedy się to przeczyta 🙂 Gdzieś kiedyś słyszałam o metodzie trzech minut. Polega ona na tym, żeby niezależnie od tego, czy się chce, czy nie – zabrać się do wykonywania tej czynności tylko przez trzy minuty. Nietrudno zgadnąć, że jak już zaczynasz, to samo idzie. Ehh człowiek to jednak prostszy jest niż można się spodziewać 😉

    • Mi
      2019-10-09 @ 12:44

      Kiedy w domu zwolnił się pokój, powstała tam moja pracownia. Miejsce w którym znikałam, odcinałam się i zatapilalam w robieniu różnych ozdobnych bibelotów… Kiedy zwolnił się drugi większy pokój i przeniosłam tam swoją pracownię. Dołączył do mnie mój mąż, zrobił sobie drugi stół, regały i wprowadził swoje skarby i marzędzia. Tak moja pracownia przestała być MOJA! Już nie jest taka jak ja chciałam, jest pełna nie moich rzeczy, moje narzędzia zmieniają miejsca. Już nie jest moim królestwem, azylem. Teraz bardziej przypomina jakiś pokój gospodarczy. Znikła też moja chęć do pracy, pomysły i przyjemność. Już nie chce mi się w niej nic robić 😔 Nie widzę tu możliwości zmiany, przecież nie każę mu się wynosić… Musiałam tylko w końcu wypowiedzieć odpowiedź na ciągłe pytania “dlaczego już nic nie tworzysz?”

      • Monika Wierzchowiecka
        2019-10-09 @ 17:43

        O wow! To brzmi fatalnie… Rozumiem, że to miejsce było dla Ciebie ważne, ale czy Twój mąż o tym również wie? Może warto tak po prostu o tym pogadać? Może warto ustalić sobie jakieś strefy – to jest mój regał i tu nic nie ruszasz, tam jest Twój i ja również się tam nie rządzę… A może jakieś godziny czy chociaż dni, które macie takie “swoje”? Wierzę, że wszystko można dogadać i załatwić, ale widzę też, że to dla Ciebie kluczowe do tworzenia. Byłoby strasznie słabo, jakby coś takiego zaważyło na Twoich działaniach. Trzymam mocno kciuki i czekam na info jak się sprawy potoczą!