Wejdź Na Wysoką Półkę
Na wysoką półkę Łatwiej wspiąć się z podłogi
Szeroko pojętym biznesem (w obrębie kilku niezależnych branż) zajmuję się od 2012 roku. Muszę przyznać, że te siedem lat dały mi mnóstwo cennej wiedzy i rozwinęły mnie o lata świetlne – zarówno dzięki moim własnym sukcesom, ale również dzięki (bywało, że spektakularnym) porażkom. Nie mogłabym również nie docenić fantastycznych, bardzo mądrych i doświadczonych ludzi, których napotykałam na swojej drodze – zarówno osobiście, jak i wirtualnie – w podkastach, książkach czy szkoleniach.
Jeżeli jednak miałabym wyciągnąć z tego całego doświadczenia tylko jedną jedyną mądrość, którą uważam za najcenniejszą i którą chciałabym przekazać każdemu, kto swoją przygodę z firmą rozpoczyna lub ma ją dopiero w planach… Taką jedną rzecz, jaką powiedziałabym komuś, kto chce zacząć budować swoją markę… Byłoby to:
Wspięcie się na wyższą półkę wychylając się z niższej
jest zawsze trudne, a czasem bywa niemożliwe.
Znacznie łatwiej będzie ci wspiąć się wysoko,
jeżeli stabilnie stoisz na podłodze.
Spróbuj to w swojej wyobraźni zobaczyć dosłownie. Zobacz, jak masz przed sobą przeogromny regał, na który chcesz się wspiąć. Zapatrujesz się w jakieś miejsce. Jest wysoko – łatwo nie będzie, trzeba pokombinować. Z drugiej strony zaś, jest to miejsce osiągalne. Zaczynasz znosić krzesła, drabinki, liny i inne narzędzia, które pomogą ci się tam dostać. Prosisz przyjaciół, żeby cię podsadzili. Szukasz kogoś, kto ma podnośnik. Jednym słowem – wkładasz dużo wysiłku i szukasz sposobu, ale wiesz na pewno, że w końcu się uda. Wiesz, że potrafisz. Po prostu musi się udać.
A jakbyś miał inną strategię? Po co tyle wysiłku? Po co „tracić” czas? Przecież możesz rozpocząć od najniższego pułapu i tak wspinać się krok po kroku na sam szczyt. Zero wysiłku, raz dwa i będziesz na samej górze… Postanawiasz więc zacząć od najniższej półki. Tak z ulicy, „z buta”. Jest nisko, więc wymagań nie trzeba spełniać żadnych, nie masz żadnego problemu – ani nie potrzebujesz narzędzi, czy specjalnych umiejętności. Nie potrzebujesz pomocy czy wsparcia innych. Udało się! Myślisz.
No i tak siedzisz sobie na tej najniższej półce przez jakiś czas, ale w końcu jednak decydujesz się wejść wyżej. Okazuje się, że nie jest to już najprostsze. Wcześniej miałeś możliwość wspiąć się „z zewnątrz” bez żadnych przeszkód. Teraz, wyższą półkę masz bezpośrednio nad sobą. To trochę tak, jakbyś musiał wspiąć się piętro wyżej przez okna, które masz w budynku. Bardzo trudne. W dodatku raczej nikt ci nie pomoże. Może jakimś cudem, po litrach łez i potu udaje ci się jednak wdrapać. Już teraz wiesz, że dalej nie będzie już łatwiej…
Znalazłeś się na półce minimalnie wyższej, ale jesteś już tak wyczerpany, że odechciewa ci się wszystkiego. Zaczynasz się więc zadomawiać i powoli czuć ciepełko strefy komfortu. Na „średniej” półce jest tłum, więc nie czujesz się samotny – co więcej, inni podzielają twoje problemy, zmartwienia i cię „rozumieją”. Wkrótce zostajesz przez nich wciśnięty w kąt, a perspektywa wyjścia wydaje się być taka odległa… Wiesz już, że wspięcie się wyżej będzie wymagać od ciebie heroicznego wysiłku, tym bardziej, że twoi „przyjaciele” z półki średniaków boją się, że staniesz się lepszy, więc solidarnie ciągną cię w dół ilekroć zobaczą twoją próbę wspięcia się wyżej…
Przypomina ci to coś?
Popatrz teraz na działalność przeciętnego rękodzielnika w Polsce, a przede wszystkim… na sposób w jaki wycenia swoje prace:
Najpierw wchodzi na najniższą półkę. Znajduje produkty podobne do swoich. Przeszukuje portale sprzedażowe, grupy. Gdzie się da – ustawia filtr wyszukiwania na „od najtańszego” i swoją cenę ustala jeszcze taniej. W końcu to najniższa półka – dopiero zaczyna. Może sobie przecież pozwolić na najniższe ceny. W końcu musi od czegoś zacząć… Każde tłumaczenie na tym etapie jest dobre…
Po kilku miesiącach orientuje się, że w kasie nadal pusto, a miały być takie pieniądze! Chociaż nie! Jakby było pusto, to nawet nie byłoby najgorzej, ale w takim przypadku to nie może być inaczej jak to, że kasa takiego „ciułacza” jest po prostu na minusie! Choćby nie wiem ile takich produktów sprzedał, w 100 przypadkach na 100 okazuje się, że oprócz ceny materiału wykonawca nie wziął pod uwagę żadnych innych kosztów. Nie mówiąc już nawet o swoim własnym wynagrodzeniu za poświęcony czas, pomyśl jakie przychodzi zdziwienie, kiedy po godzinach takiej pracy otrzymujesz nagle o połowę wyższy rachunek za prąd, za wodę, a i za paliwo jakoś w tym miesiącu więcej – no tak… Ale trzeba było przecież jeździć po zakup materiałów. No i dupa z wielkiego zarobku…
Tu przychodzi pierwsza wizja wspięcia się „wyżej”. Podejmujesz więc męską decyzję: Koniec tego! Podnoszę ceny, od teraz liczę realne koszty i zyski, wchodzę na wyższą półkę. No i wtedy orientujesz się po raz pierwszy, że nad głową masz… sufit.
Społeczność odbiorców, których już wokół siebie zgromadziłeś to osoby, które chciały wspierać „ciułacza” co im da za darmo albo jeszcze dołoży, a nie kogoś, kto się nagle zaczyna cenić. Na pewno nie będą zadowoleni, że ci nagle „odbiło”. Już w tym momencie leci na ciebie pierwsza fala krytyki, żeby nie powiedzieć, że hejtu (to się również bardzo często zdarza). No ale nic. Postanowiłeś… Tłumaczysz swoim fanom cierpliwie, że koszty, że rękodzieło powinno być drogie (taaaak, teraz 🤦♀️) tracisz większość swoich klientów (chociaż przez fakt, że do tej pory dokładałeś do ich produktów, powinniśmy raczej nazwać ich beneficjentami) i mimo wszystko idziesz o krok dalej, ale w głębi duszy to już się czujesz, jakbyś zaczynał od zera tracąc tylko po drodze mnóstwo czasu a nierzadko i pieniędzy…
Przed następną próbą wybicia się, zastanowisz się już trzy razy. Tyle cię to kosztowało energii, nerwów i wysiłku, że szczerze mówiąc – już ci się po prostu odechciało tych wszystkich „szczytów”. A niech sobie je wezmą inni. Ty posiedzisz sobie chwileczkę na półce średniaków. Najpierw jest idylla. Wszyscy mają te same problemy co ty. Oni cię rozumieją. Wiedzą, że świat jest zły, ludzie pazerni a rękodzieło niedoceniane. Wszyscy by chcieli za darmo, materiały są za drogie (ty byś chciał kupować tanio ale sprzedać drogo – przecież wiadomo 😬) i w ogóle to tu się NIE DA.
No i tak spędzacie godziny, dni i tygodnie na dyskusjach, czatach i innych kółkach wzajemnej adoracji. Gdyby każda taka godzina posunęła was chociaż o centymetr w rozwoju waszego biznesu – już byście wszyscy byli milionerami… Niestety bardzo niewiele osób widzi to, że tylko bezproduktywnie marnuje czas i w dłuższej perspektywie do niczego to nie doprowadzi. Ty masz w pewnym momencie jednak taką myśl i postanawiasz coś zmienić.
Kolejny zryw wejścia wyżej nie jest już tak silny. Czasem może nigdy nie nadejść. Jak to się mówi – lepsza stara bida bo przynajmniej znana… No ale zakładając, że jednak chcesz. Przemyślałeś sobie, poukładałeś w głowie, policzyłeś i wiesz na pewno, że tak się po prostu dłużej nie da. Jesteś już zmęczony, pracujesz niemal dzień i noc i nic z tego nie masz. Chcesz więcej. Chcesz egzotycznych wakacji. Chcesz kupić dziecku prezent o jakim marzy, a nie taki, na jaki ci starczy. Nie chcesz już takiego „średniego” życia. Postanawiasz pożegnać towarzystwo i informujesz ich o tym, że teraz to będzie inaczej. Że ulepszasz na maksa produkt, podnosisz ceny, wchodzisz na wielki rynek i robisz prawdziwy biznes. Myślisz, że wszyscy uściskają ci dłonie, poklepią po ramieniu i powiedzą, że jesteś „gość”. No i tu kolejny zawód…
Najlepsze, co cię w tej sytuacji spotyka to wypowiedziane bez przekonania „rób jak uważasz”. Z reguły jednak usłyszysz, że cię pogięło, że odbiło, że nikt nie kupi i że chyba śnisz… Zostaniesz nazwany oderwanym od życia marzycielem a pewnie nie raz – głupkiem. A co będziesz słyszeć najczęściej (serio, jak kiedyś gdzieś to czytałam to się śmiałam, że tak nie jest. Dziś wiem, że to prawda!). Od wielu swoich bliższych i dalszych znajomych, od rodziny, wszelkiego otoczenia usłyszysz na pewno nie raz słowa „zmieniłeś się”. Jeżeli tak już masz – wierz mi, że to dobry znak 😉
Żegnasz się więc ze wszystkimi, pakujesz manatki i postanawiasz iść w swoją drogę. Jakoś się uda – myślisz. No i wtedy zaczyna się piekło. Cały tłum twoich „towarzyszy” zaczyna cię sabotować. Ci wredni po prostu boją się, że staniesz się dla nich konkurencją (lepiej przecież razem klepać biedę) a oni przez twój rozwój będą mieli jeszcze mniej (uwielbiam tą logikę). Ci życzliwi (serio, tacy też są!) mają swoje własne ograniczenia i lęki i z najszczerszego serca chcą cię uchronić przed katastrofą i zrobieniem sobie krzywdy. Osaczają cię więc wszyscy, ciągną za nogawki w dół i robią wszystko, żebyś nie wyskoczył…
A klienci? O klientach to w ogóle zapomnij. Klient średniak nigdy nie będzie klientem luksusowym i odwrotnie. Jako średniak miałeś klientów średnich. Jeżeli zechcesz zaoferować luksusową ofertę, usłyszysz wielokrotnie: „cena z kosmosu”, „na głowę upadł”, „to chore” i tysiąc podobnych inwektyw sugerujących, że dla twojego zdrowia umysłowego to już dawno nie ma nadziei…
To jest właśnie etap, który odsiewa. Może kilka procent zagryzie zęby i pójdzie dalej. Tylko kilka procent rozwinie się tak jak chciało, wejdzie tam, gdzie planowało. Reszta – zgodnie z zasadą „jak ci piętnaście osób mówi, że się ubrudziłeś, to się umyj” – uwierzy, że to inni mają rację, że mylić się jest rzeczą ludzką, przytaknie, schyli głowę, podkuli ogon i wróci tam, gdzie było bezpiecznie. Pewnie już nigdy nie zdecyduje się na takie szalone kroki…
Nie zapomnijmy, że jest jeszcze jeden sposób. Droga dotarcia na wysoką półkę od samego początku. Przemyślenie porządnej strategii działania, zorganizowanie wszelkich narzędzi, przede wszystkim – inwestycja w siebie samego. Nie tylko w umiejętności techniczne, ale również w wiedzę (!!!) oraz wartościowe znajomości. Droga, która jest metodycznym i przemyślanym działaniem a nie rzucaniem się na środek jeziora bez umiejętności pływania z myślą „jakoś to będzie”. Mądrze jest rozwijać swoją działalność rękodzielniczą spokojnie, strategicznie – mając swoje źródło dochodu (przynajmniej na początku) gdzie indziej. Dzięki temu możesz od razu wspiąć się na wysoką półkę. Możesz od początku zadbać o spójność wizualną marki i wizerunek luksusowego rękodzieła który będziesz konsekwentnie budował od pierwszych dni jej istnienia. Możesz skierować swoją ofertę od razu do tych klientów, którzy są gotowi dużo za takie rękodzieło zapłacić (jeśli chcesz się tego nauczyć, kliknij w ten link). Możesz od samego początku wycenić swoje produkty na tyle, na ile faktycznie są tego warte.
Czy to trudne? Czasem bywa nawet bardzo trudne, ale niekoniecznie. Na pewno nie wydarza się to w ciągu jednej nocy, czy nawet tygodnia. Może raz na tysiąc prób uda ci się trafić na swój moment, idealnie wycelować ofertą w idealnego klienta (to połowa sukcesu. Kliknij, a nauczę cię jak to robić 😉). Nawet nie zorientujesz się, kiedy rozwój twojej działalności po prostu cię zaskoczy. Czasem jednak może być ciężko. Być może będziesz musiał włożyć bardzo dużo wysiłku w poszukiwanie pierwszego klienta. Potem kolejnego i znowu. Mogę ci jednak obiecać, że z czasem docenisz taką taktykę, podziękujesz sobie za cierpliwość, upór i konsekwencje w budowaniu od początku do końca spójnej oferty godnej najwyższej półki.
A Ty? Na której półce sobie siedzisz?
Czy popełniłeś już ten błąd, pojawiłeś się najniżej jak się da i czujesz już, że dalej nie będzie lekko? To wbrew pozorom nawet nie najgorsza opcja, bo stąd łatwiej Ci będzie wyjść i zacząć wszystko od początku, tym razem z porządną strategią.
Gorzej, jeżeli od dawna siedzisz już na średniej półce i powoli zaczynasz czuć się tam coraz bardziej “u siebie”. Być może to pora na zastanowienie się nad dalszą drogą? Nigdy nie jest za późno na opracowanie odpowiedniej strategii działania i ruszenie dalej pokonując ewentualne trudności i przeszkody.
Co o tym sądzisz? Bardzo mnie to interesuje co myślisz i jak Ty to wszystko widzisz. Napisz proszę w komentarzu ☺️
Pamiętaj, że rozwijam się dzięki Tobie. Nie promuję swojego bloga, nie zatrudniam specjalistów od pozycjonowania, nie wydaję pieniędzy na marketing (zdecydowanie wolę za nie kupić nowe produkty do pracowni). Dlatego jeżeli uważasz mój artykuł (a może również pozostałe) za wartościowy, jeżeli sądzisz, że powinnam je dalej tworzyć, pomóż mi proszę je wypromować. Opublikuj je u siebie na stronie, wrzuć link na grupach, na których się udzielasz. Ciebie to nic nie kosztuje, a mi naprawdę pomoże się rozwijać i jeszcze lepiej robić to, co robię. Z góry bardzo ale to BARDZO Ci za to dziękuję!