Do dużego nie podskoczysz
Do dużego nie podskoczysz! Dlaczego warto dążyć do rozwoju swojego biznesu
W ostatnim artykule pisałam dlaczego nie warto spieszyć się z rozwojem swojej działalności, czemu nie ma sensu wytwarzać sztucznego ciśnienia na wzrost i co daje bycie małym (najczęściej jednoosobowym) podmiotem, z czego warto korzystać dopóki się da.
Jeśli pamiętasz, mówiłam także, że to nie tak, że to jedyna słuszna droga, żeby się zatrzymywać czy ogranicznać na siłę. Dlatego dziś – żeby odzyskać należną równowagę i żeby odczarować twój lęk przed wyjściem ze swojej strefy komfortu, przedstawię ci 10 zalet bycia dużym.
Czy to jednoznacznie sugeruje, że jednak powinieneś rosnąć, zatrudniać ludzi, tworzyć dużą, złożoną firmę? Zupełnie niekoniecznie! Chcę ci tylko pokazać obie strony tego medalu, żebyś spokojnie mógł zdecydować i podejść do tematu strategicznie (wiesz przecież, że mam po prostu ogromną słabość do dobrej strategii działania). Być może zdecydujesz, że mimo prezentowanych dziś zalet wolisz działać sobie w mikroskali i to jest zgodne z tobą razem z zaletami i wadami – w porządku! A może stwierdzisz, że te argumenty poniżej bardziej cię przekonują i wolisz sobie urosnąć i stworzyć przemyślaną strukturę. Też dobrze! Istotą jest, żebyś działał w zgodzie ze sobą, swoim stylem i swoimi własnymi celami. To, że ja powiem o jakiejś zalecie dla ciebie wcale nią być nie musi.
Najważniejsza w tym wszystkim jest (wiem, powtarzam się 😉 ) odpowiednia strategia i – ponad wszystko – zdrowy rozsądek. Pamiętaj, że żeby twoja działalność rękodzielnicza była stabilna, dochodowa i zwyczajnie realistyczna – musisz podejść do wszystkiego z głową, dać sobie odpowiedni czas na zbudowanie marki i przewagi konkurencyjnej, A rozwój? Rozwój – jeżeli tylko podejmiesz decyzję, że jesteś na niego otwarty i go oczekujesz – przyjdzie sobie sam, w odpowiednim momencie i będzie on naturalną konsekwencją twojego codziennego działania. Jeżeli spróbujesz go na siłę przyspieszyć, możesz paradoksalnie zupełnie go zablokować, albo wręcz wylać dziecko z kąpielą – narażając się na straty, w wyniku błędnych decyzji podjętych w niewłaściwym momencie.
Jeszcze jedno… Czytając ten artykuł musisz pamiętać, że nic się nie dzieje od razu. Może pomyślisz teraz “Co ta Wierzchowiecka wymyśla? Gdzie ja i firma z pracownikami? Przecież dopiero co kilka sąsiadek ode mnie kupiło!” Żeby było jasne – ja nie mówię o tym, że twoja firma rozwinie się w miesiąc. Albo nawet w rok czy trzy! To zależy od miliona czynników, ale biznes to jednak bardziej maraton niż sprint… Jeden rozwinie się nieco szybciej, u innego potrwa to lata a jeszcze komu innemu nigdy się to nie uda. Witaj w świecie biznesu! Nigdy nie przewidzisz.
Czy warto jest jednak już teraz zamknąć sobie wszystkie furtki i nawet nie dawać sobie prawa do pomyślenia “a co gdyby…”? Czy jeśli powiedziałabym ci dziesięć lat temu, ze w twoim życiu wydarzy się to wszystko, co się u ciebie wydarzyło, uwierzyłbyś? Czy również powiedziałbyś “a gdzie tam!” odnosząc swoje wyobrażenie do swojego życia w tamtym momencie?
Dlatego poniższego artykułu nie bierz za prognozę, czy zobowiązanie, ale wizję tego, co być może a nie musi. Podejdź do tematu zupełnie spokojnie, z otwartym umysłem i wyobrażeniem. Zapoznaj się z tymi 10 argumentami przemawiającymi za rozwojem twojego biznesu opartego na rękodziele, porównaj sobie z poprzednim artykułem, w którym wymieniałam 10 argumetnów za tym, żeby pozostać niewielkim i zastanów gdzie chciałbyś widzieć siebie w (choćby dalekiej) przyszłości.
1. Odzyskujesz czas
Niejednokrotnie wspominam, że kiedy idzesz “na swoje” musisz stać się (przynajmniej na początku) człowiekiem orkiestrą. Rozpocząłeś swoją jednoosobową mikrofirmę rękodzielniczą wierząc, że teraz to już będziesz tworzyć to swoje ukochane rękodzieło dzień i noc, że wreszcie zaczniesz zarabiać na swojej pasji, a życie będzie pasmem uciech i przyjemności. Już pierwsze dni sprowadzają cię boleśnie na ziemię… Podróże pomiędzy urzędem a biurem księgowym, godziny spędzone na wypełnianiu tabelek, liczeniu kosztów, prognoz, robienia zamówień. Kolejne godziny albo i całe dnie poświęcone na działania marketingowe. Przygotować grafiki, dopilnować publikacji, odpowiadać na zapytania.
Ehhh… a prace jak leżały do zrobienia, tak leżą. Gdzie to zarabianie na tym, co się kocha? Chyba każdy może sobie tutaj dopowiedzieć “gdzie”. Mówiąc wprost… w dupie 😬 – jeżeli wszystkim musisz zająć się sam…
Kiedy tylko masz chociaż jedną osobę, na którą możesz przenieść część swoich obowiązków, odzyskujesz czas na zajęcie się tym, co tak naprawdę jest dla ciebie ważne. Może to być oczywiście samo rękodzieło – w końcu jest ono właśnie sercem twojej działalności, albo na przykład podjąć działania strategiczne, rozmowy z ewentualnymi partnerami czy inwestorami.
Jak to powiedział kiedyś Rockefeller – “Pracując dużo nigdy nie będziesz miał czasu na zarabianie pieniędzy!”
Sama jestem obecnie na etapie przygotowania się do zatrudnienia asystentki, która będzie mogła zająć się wszystkim tym, co zrobić trzeba, a w czym tak naprawdę ani nie ma najmniejszej wartości dla moich klientów ani przyjemności dla mnie. Dzięki temu, że ona będzie wypełniać tabelki i drukować świstki 😉 ja będę mogła tworzyć jeszcze więcej produktów, którym będę mogła poświęcić jeszcze więcej czasu, a więc dla moich odbiorców będą one jeszcze atrakcyjniejsze.
2. Stać cię na więcej
Większy rozwój firmy powoduje, że wszystko robi się większe. Ty stajesz się większym graczem, działasz na większą skalę, masz większe obroty i większe budżety…
Musisz owszem dostarczać więcej wartościowych produktów (z reguły masz do tego ludzi przejmujących znaczną część, przynajmniej administracyjnych, zadań), ale z drugiej strony, twoja firma zarabia w związku z tym więcej pieniędzy i to jest coś, co wyróżnia małych od dużych graczy w biznesie.
I nie, nie chodzi tu o pazerność i chęć posiadania “żeby mieć”. Kiedy masz więcej pieniędzy w firmie – możesz sobie pozwolić na dużo lepsze produkty. Możesz zdecydować się na produkcję z lepszych materiałów (kto wie, może nawet porwać się na sprowadzanie egzotycznych?). To z kolei wpływa na ich cenę, którą możesz bezpiecznie podnieść (nie na darmo mówimy, że pieniądz robi pieniądz). Masz również wyższy budżet marketingowy (oraz prawdopodobnie specjalistę, który w przeciwieństwie do ciebie wie, co robić, żeby tego budżetu nie przepalić). Dobra reklama przyprowadza z kolei nowych klientów. Nowi klienci to nowe zamówenia i jeszcze więcej pieniędzy. Jeszcze więcej pieniędzy to jeszcze większe budżety na reklamę i inwestycje.
I koło się kręci…
3. możesz wreszcie pojechać na urlop albo… po ludzku się rozchorować
Będąc samotnym wilkiem, owszem – nie musisz się z nikim dzielić zyskami, ale i powinieneś liczyć się z tym, że firma to w stu procentach ty. Każdy nawet najdrobniejszy proces jest uzależniony od twojego działania i obecności a każda twoja nieobecność ma skutek w działaniu i zyskach twojej firmy, a w skrajnych przypadkach (np. w przypadku ciężkiej choroby czy wypadku) może ją po prostu zniszczyć. W działalności jednoosobowej wszystko sprowadza się do jednej prostej zasady: nie ma cię w pracy, firma nie zarabia. Koniec tematu…
Kiedy jesteś członkiem zespołu, masz owszem trochę więcej obowiązków (w razie nieobecności pracownika, powinieneś potrafić go zastąpić), ale jeśli wszystko jest dobrze zorganizowane i działa jak powinno, firma będzie zarabiać również wtedy, kiedy wyjedziesz na urlop albo grypa położy cię na tydzień do łóżka.
Prowadząc większy, nawet kilkuosobowy zespół, stajesz się tak naprawdę dodatkiem do swojej firmy. Jednym z trybików. Pod twoją nieobecność może nie będzie ona działała tak idealnie (w końcu twoje zadania są tymi, których nikt za ciebie nie zrobi – szczególnie, kiedy jesteś projektantem i wykonawcą swojego rękodzieła), ale bieżące działanie firmy, czyli marketing, sprzedaż istniejących już produktów czy rozmowy z klientami mogą być cały czas prowadzone. W dobrze zorganizowanym zespole, twoi klienci mogą się nawet nie dowiedzieć o tym, że chwilowo nie ma cię w pracy. Nie da się tego za długo ukrywać prowadząc działalność jednoosobową.
4. zmuszasz się do dyscypliny
Jedną z najczęściej powtarzanych wad pracy „na swoim” w pojedynkę jest konieczność utrzymania dyscypliny i konsekwencji w swoich działaniach. Nie ma nic tak zdradzieckiego, jak poczucie, że coś możesz zrobić później, albo zacząć dzień od szybkiego przejrzenia ulubionych seriali na netfliksie. Przecież sam sobie jesteś żeglarzem, sterem i okrętem – co cię powstrzymuje przed jeszcze tylko jednym filmikiem na you tube? Przecież przed nikim nie odpowiadasz. Wolność!
Takie działanie jest strasznie ciężkie do zatrzymania a najszybciej prowadzi do zguby (jeśli w ogóle kiedykolwiek pozwoli ci wyjść z punktu zero…)
Co więcej, taki brak samodyscypliny jest najczęstszym powodem dla którego ludzie nie potrafią zarządzać, lub wcale nie decydują się na rozpoczęcie własnej działalności – szczególnie, gdy dotychczas zawsze pracowali dla kogoś, kto za nich wszystko planował, pilnował ich i rozliczał z wykonywanych działań.
Dlaczego mając większą firmę jest to łatwiejsze? Kiedy już fizycznie pojawiasz się w pracowni, w której czeka na ciebie twój zespół – nie możesz sobie pozwolić na nic nie robienie. Istnieją jakieś niewypowiedziane oczekiwania – ty oczekujesz od swoich współpracowników, że to będzie kolejny, produktywny dzień i dadzą z siebie tyle, na ile ich wynagradzasz, oni z kolei oczekują, że będziesz kapitanem okrętu, na którego pokładzie wszyscy się znajdują, który da im przykład i będzie częścią teamu a nie wyzyskiwaczem czekającym na to, aż ktoś go wyręczy ze wszystkich zadań. Tak więc swoje luźne „pogaduchy” ograniczacie do porannej kawy, robicie najwyżej podsumowanie najważniejszych punktów na dany dzień i z pełnym zaangażowaniem zabieracie się do roboty.
Tak. Ty też… Serial poczeka.
5. Możesz być w kilku miejscach na raz
Jako jednoosobowa działalnośc jesteś tam, gdzie twoja firma a firma jest tam, gdzie jesteś ty. Przynajmniej w sensie fizycznym – trudno to rozdzielić. Kiedy pojawia się okazja zareklamowania się w dwóch (albo nawet więcej) miejscach na raz – tak bywa w najwyższym sezonie, kiedy odbywają się różne targi i festiwale – musisz wybierać. Pomijając kwestię budżetu, który w przypadku mikrofirmy jest z reguły bardzo ograniczony, dochodzi jeszcze zwyczajny, przyziemny fakt, że po prostu nie możesz być w dwóch miejscach na raz.
Mając współpracowników, możecie sprytnie podzielić się zadaniami, rolami ale także miejscami, w których musicie być. Jeżeli produkujesz na przykład jakieś akcesoria dla niemowląt i chciałbyś wziąć udział w targach dla młodych rodziców ale tego samego dnia dostajesz zaproszenie do udzielenia wywiadu w radio – nie musisz z niczego rezygnować. Jako lider swojego zespołu wyznaczasz właściwe osoby mające szansę najlepiej wykazać się w danych miejscach i ich oddelegowujesz. Masz przecież kogoś, kto godnie zastąpi cię tam, gdzie nie musisz być osobiście.
6. Jako duży gracz pojawiasz się w dużych miejscach
Do tej pory działałeś nieśmiało z ukrycia, albo najwyżej pojawiłeś się z raz na lokalnym świątecznym jarmarku rękodzieła. Fajnych ludzi poznałeś, ale ze sprzedażą to raczej krucho. Klienci dzielili się raczej na „Apaczy” i „Panie, tyle?”. Fajna przygoda, ale raczej nigdy więcej…
Kiedy twoja marka jest już porządnie rozwinięta, kiedy dysponujesz już konkretnym budżetem na marketing, możesz brać udział w dużych imprezach. Międzynarodowe targi? Bardzo proszę. Może nawet w innym mieście? Żaden problem. A może zechcesz wziąć udział w jakiejś imprezie jako jej sponsor? Możesz sobie na to teraz pozwolić… A może… Może zorganizujesz zupełnie własny wernisaż swojego rękodzieła? Czy to nie brzmi pięknie?
Kiedy masz pieniądze, powiedzenie „sky is the limit” nabiera zupełnie nowego znaczenia 😉
7. Wzbudzasz większe zaufanie
Wraz z rozwojem twojego przedsięwzięcia rośnie twoja atrakcyjność w oczach potencjalnych wspólników, partnerów czy inwestorów. Od teraz możesz współorganizować naprawdę ogromne projekty, porywać się na złożone przedsięwzięcia. Jako duża marka lepiej wyglądasz na arenie biznesu.
Jakbyś z kolei chciał działać z większym rozmachem na własną rękę – dużo łatwiej ci będzie pozyskać finansowanie. Nie mówię akurat w tym miejscu o datacjach, bo te łatwiej jest pozyskać akurat na rozpoczęcie swojej działalności – chociaż też niekoniecznie, bo są fundusze na rozwój już istniejących firm, ale w przypadku organizacji jakiejś większej kampanii czy tworzenia innowacyjnego produktu, dużo łatwiej będzie ci przekonać inwestorów czy ewentualnych partnerów do udziału w twoim projekcie. Co więcej, w razie takiej konieczności, dużo łatwiej ci będzie uzyskać kredyt w banku. Poza tym, masz po prostu większe możliwości, że bardzo szybko go spłacisz!
Zdecydowanie łatwiej jest operować pieniędzmi, kiedy nie musisz oglądać każdej złotówki…
8. Stajesz się zauważalny
Kiedy jesteś firmą, która ma już swoją strukturę i prestiż wynikający z dobrze zbudowanej marki, bardzo rzadko odbijasz się od zamkniętych drzwi. Zbudowałeś już sieć kontaktów, rozpoznawalność medialną i społeczną. Wystarczy, że napiszesz kilka maili do odpowiednich osób i zaraz spływają propozycje współpracy, udziału w projektach czy nawet wywiadów lub uczestnictwa. Czasem jest tak, że po prostu cię znają. Czasem już zdążyłeś wypracować przez lata porządną księgę kontaktów, z których możesz teraz korzystać. A innym razem – sam fakt, że jesteś znany, że ktoś widział twoje produkty, gdzieś o tobie słyszał, już powoduje, że chce nawiązać z tobą kontakt.
9. Twoi klienci cię lubią
W latach ’70 ubiegłego wieku, dwaj badacze Daniel Kahneman i Amos Tversky opublikowali teorię tzw. Błędu Poznawczego. W skrócie, teoria ta dotyczy tego, jak kształtują się wrażenia i przekonania ludzi na podstawie warunków, w których się znajdują, albo znaleźli chwilę wcześniej (zasada kontrastu). Najbardziej obrazowym przykładem takiego zjawiska może być mylne uczucie, że chłodna woda, którą polewamy sobie przemarznięte dłonie wydaje się być niemal wrzątkiem. Innym przykładem może być to, że danie położone na ogromnym talerzu sprawia, że się nim nie najemy, a dokładnie to samo położone na talerzyku na którym się ledwo zmieści sprawi, że nie damy rady zjeść go w całości. W pierwszym przypadku nasz umysł widzi to samo danie jako niewielką, wręcz „symboliczną” porcję jedzenia w odniesieniu do dużej powierzchni talerza, w drugim ta sama porcja wydaje się zbyt duża, żeby móc ją zjeść.
Oczywiście wiedza ta znalazła rewelacyjne zastosowanie w marketingu. Po pierwsze, jeżeli twój produkt będzie reklamowany przez znaną osobę, której ufają twoi klienci – zaufanie to przeniosą i na produkt i na ciebie jako jego twórcę. A jeżeli w kampaniach będziesz brał udział osobiście, jeżeli ludzie będą cię widywać i „spotykać” cię w różnych sytuacjach – nawet jeśli zostaliby potem poddani badaniom, to zaświadczą z całą pewnością, że cię „znają” i „lubią”. Ta wiedza marketingowców wykorzystywana jest najmocniej w trakcie kampanii przedwyborczych, kiedy to przez wiele dni jesteśmy poddawani ekspozycji pięknych, radosnych kandydatów ze śnieżnobiałymi uśmiechami i z drugiej strony, na obrazy negatywne, rozzłoszczonych często agresywnych kandydatów partii przeciwnych. Ostatecznie głosujemy nie na tego kandydata, którego program znamy i się z nim utożsamiamy, ale na tego, kogo twarz kojarzymy i to wspomnienie wzbudza w nas pozytywne emocje.
Haczyk? Niestety tak skuteczne sterowanie marketingiem i wykorzystanie błędu poznawczego dla swojej korzyści wymaga posiadania odpowiednio rozwiniętej marki i produktu, oraz mówiąc wprost – sporych nakładów finansowych. Właśnie dlatego, przynajmniej w tym zakresie – duży może zdecydowanie więcej.
10. Łatwiej jest być hojnym
Niewątpliwie, każdy z nas w głębi duszy chciałby być dobrym człowiekiem i zrobić coś dla świata. Codziennie patrzymy na te wszystkie nieszczęścia, które nas otaczają, na te chore dzieci, porzucone psy czy głodne koty…
Często podzielimy się złotówką uspokajając dręczące nas sumienie i naiwnie wierząc, że ta złotówka cokolwiek zmieni. Czasem nawet i na to nas nie stać, więc najwyżej klikniemy polubienie posta albo udostępnimy dalej, niech się niesie… Myślimy wtedy “oj, jakbym tylko miał więcej pieniędzy, to bym się podzielił!”
Jeżeli miałabym wymienić tylko jeden, jedyny argument, dla którego warto się rozwijać i mieć dużo pieniędzy to jest właśnie to. Chociażby dla tego jednego powodu warto być większym. Jeżeli jesteś większy – możesz dawać większą pomoc. Jeżeli nasza firma jest duża, rozwinięta, przynosi konkretne, regularne i satysfakcjonujące dochody – nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy ustawili automatyczny przelew np. 10% każdej sprzedaży na jakiś szczytny cel.
Co by cię blokowało przed przeznaczeniem nawet większej kwoty na jakiś duży cel charytatywny? Na jakąś szczytną akcję? A może stałbyś się stałym wsparciem dla jakiejś fundacji?
Jak się ma pieniądze, jest tyle dróg…
Co jest więc bliższe twojemu sercu? Czy z pełną premedytacją chcesz pozostać małym podmiotem i celowo ograniczyć swój wzrost pozostając na jakimś ustalonym pułapie?
Czy jednak będziesz sukcesywnie (byle nie od razu i bez rozmysłu) dążył do rozwoju, powiększenia swojego zespołu i działania na coraz to szerszą skalę?
Jest jeszcze trzecia droga, kiedy nie zatrudniając pracowników i nie biorąc na siebie większych zobowiązań, nadal możesz się rozwijać w praktycznie nieograniczony sposób, a nawet tworzyć zespół. Chciałbyś dowiedzieć się, co to za droga? Napisz w komentarzu, a być może wkrótce rozwinę i to zagadnienie.
A tymczasem… Gdzie widzisz w tym wszystkim siebie i swój biznes rękodzielniczy? Podziel się koniecznie w komentarzu!
Pamiętaj, że rozwijam się dzięki Tobie. Nie promuję swojego bloga, nie zatrudniam specjalistów od pozycjonowania, nie wydaję pieniędzy na marketing (zdecydowanie wolę za nie kupić nowe produkty do pracowni). Dlatego jeżeli uważasz mój artykuł (a może również pozostałe) za wartościowy, jeżeli sądzisz, że powinnam je dalej tworzyć, pomóż mi proszę je wypromować. Opublikuj je u siebie na stronie, wrzuć link na grupach, na których się udzielasz. Ciebie to nic nie kosztuje, a mi naprawdę pomoże się rozwijać i jeszcze lepiej robić to, co robię. Z góry bardzo ale to BARDZO Ci za to dziękuję!